Jarosław Rutkowski: Rola trenera nie kończy się na boisku
Rozmowa z Jarosławem Rutkowski, szkoleniowcem zespołu U-11 Akademii Piłkarskiej KGHM Zagłębie, to odpowiedź na kilka ważnych pytań. Co daje dziecku uprawianie sportu, jaka jest specyfika pracy szkoleniowca i jaką rolę w kształtowaniu młodego człowieka ma trener? Zapraszamy do lektury!
23 gru 2018 11:59
Autor AP KGHM Zagłębie
Udostępnij
Akademia
Od kiedy pracujesz w akademii, jako trener?
- W Zagłębiu zostałem zatrudniony sześć lat temu. Osobą, która mnie przyjmowała był ówczesny dyrektor, Richard Grootscholten. Przez cały ten czas rzetelnie pracuję, żeby w pełni wykorzystać daną mi szansę. Skutkuje to rozwojem nie tylko moich podopiecznych, ale również i moim.
Jaka jest specyfika pracy z zespołem U-11?
- Na pewno jest dość ciężka przez wzgląd na wiek tych dzieci. Przez cztery lata prowadzenia tej kategorii wiekowej, wypracowałem swój najbardziej optymalny sposób w oparciu o filozofię akademii Zagłębia. Dzięki rzetelnej pracy wszystko dobrze funkcjonuje nie tylko po kątem współpracy na treningach, ale również poza boiskiem. Staram się do każdego z chłopaków podchodzić indywidualnie. Jeden dojrzewa szybciej, drugi wolniej, ale każdy z nich potrzebuje chociaż chwili rozmowy, zauważenia, zrozumienia.
Dzieci przychodzą na treningi kierowani różnymi pobudkami. Jedni żyją marzeniem o dorosłej piłce, drudzy przychodzą dla zabawy i aktywnego spędzenia czasu z kolegami.
- Tak, dlatego w akademii mamy podział na grupy miedzianą, białą i zieloną, co powiązane jest z umiejętnościami i zaangażowaniem tych chłopaków. Przejścia między grupami są płynne, dokonujemy analiz i przydziałów w ustalonych odstępach czasu, więc muszą solidnie pracować, żeby przejść do mocniejszej grupy lub też w tej grupie pozostać.
Co daje dzieciom uprawianie piłki nożnej?
- Rozwój fizyczny i kształtowanie charakterów tych młodych ludzi. Sport uczy pracowitości, wytrwałości i pokory. Zależy nam na tym, żeby byli dobrymi ludźmi, utożsamiającymi się z wartościami wyznawanymi przez klub. Na pierwszym miejscu jest wychowanie, na drugim rozwój i nauka piłkarskich umiejętności.
Mówiąc o wychowaniu - trener jest jedną z takich osób, które mają na nie ogromny wpływ. Zwłaszcza, jeśli cieszy się autorytetem wśród swoich podopiecznych. Nie chcę, żeby zabrzmiało to patetycznie, ale czy Ty czujesz tę odpowiedzialność?
- Tak, zdecydowanie. Widzę to po ich zachowaniu, ich bacznych spojrzeniach, że widzą we mnie autorytet. W tym wieku postrzeganie u dzieci ulega zmianom, trener staje się niekiedy nawet ważniejszy od rodziców, więc szkoleniowiec musi być świadomy swojej roli. Oczywiście to nie jest tak, że autorytetem jest się z marszu. Na to trzeba sobie zapracować. Być uczciwym wobec tych dzieci, poświęcać im czas na rozmowę, wsłuchać się w to, co mówią. Rola trenera nie kończy się na boisku.
Jak rodzice reaguję na tę zmianę hierarchii? Nie mają pretensji, że to, co powie trener, jest postrzegane przez dzieci za najważniejsze?
- Raczej nie. Po to mamy z nimi spotkania w akademii. Rozmawiamy, żeby nakreślić i wyjaśnić zależności współpracy na linii trener - podopieczny. Większość rodziców zdaje sobie sprawę z tego, że taka kolej rzeczy jest normalna, często żartując z takiej hierarchii. Rozumieją z czego to wynika i wiedzą, jak my, trenerzy, do tego podchodzimy.
Zdarza się, że rodzic chce bardziej od dziecka?
- Oczywiście, że tak się zdarza. Wielu rodziców bardzo chce, żeby ich syn został piłkarzem, często bardziej od samego zainteresowanego, który gra głównie dla przyjemności, albo nie posiada pewnych, na tę chwilę niezbędnych, predyspozycji.
Co z meczami? Rodzice zawodników pokrzykują z trybun, negują decyzje trenera albo krytykują dziecko?
- Zdarza się, ale w naszej akademii zostało to już dawno wyplewione. Rodzice zachowują się wzorowo - prawdziwie kibicują, zamiast nieświadomie podcinać tym chłopakom skrzydła. Są świadomi tego, że wynik jest ważny, ale ważniejszy jest ich rozwój i zwyczajne czerpanie radości z grania w piłkę. Nawiążę jeszcze raz do spotkań z rodzicami, bo na nich poruszamy m.in. temat kibicowania i roli rodzica podczas meczu. Żaden rodzic nie chce źle dla swojego dziecka, kwestia tylko świadomości działania pewnych mechanizmów.
Wśród rodziców uchodzisz za trenera z wielkim sercem dla swoich podopiecznych.
- Na każdym z treningów staram się dać z siebie 100%, obojętnie jaką grupę prowadzę. Jestem przygotowany do swojej pracy i chłopcy też to widzą. Zawsze poświęcam im czas po zakończeniu zajęć, staram się zamienić z nimi choć kilka zdań. Miło mi, że rodzice widzą, jak wiele serca wkładam w to, co robię.
Jaką wskazówkę dałbyś rodzicom dzieci uprawiających sport?
- Przede wszystkim by nie wywierać niepotrzebnej presji na dzieciach. W wieku 10/ 11 lat nie powinno tego nacisku w ogóle być. Jeżeli zespół staje naprzeciwko drużynom z topowych, europejskich akademii, to na pewno pojawi się przyśpieszone tętno, więc presja z zewnątrz może skutkować poczuciem zagubienia czy nawet strachem u tych młodych chłopaków. Zawsze staram się tę presję z nich trochę zdjąć, to samo zawsze powtarzam rodzicom, by byli przede wszystkim wsparciem. Nikt nie wychodzi na mecz bez chęci jego wygrania.